wtorek, 9 października 2012

Bieg Trzech Kopców 07.10.2012

Pozytywny cel to było zejść poniżej godziny. Minimum 1:10. Zrobiłem 1:13. Pełnowymiarowa porażka. Co prawda tym biegiem kończę sezon, ale niesmak pozostanie. Oby na tyle długo by uczicwie ruszyć z przygotowaniami.
Nie zawiniła pogoda - padał deszcz i było chłodno. Czyli bardzo dobrze
Buty - też nie bo większość trasy jest po asfalcie. Ten kawałek zdeptanego błota przy wbiegu do Lasku Wolskiego i tak musiałbym przejść bo szli ludzie przede mną.
Nie zawiniło przetrenowanie siły biegowej - mogłem odpuścić ergometr, ale tego nie zrobiłem.
Mogłem nie biegać dzień przed wyścigiem, ale dystans z drugiej strony był śmieszny.
Po prostu byłem przygotowany na 1:13. Po to, by zejść z tego 3 minuty musiłabym mieć średnią 5:20 a tyle nie byłem w stanie z siebie wydusić.
Ogólnie sam sobie wlepiłem policzek. A moja waga startowa! To już temat na osobny post.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz